Agnieszka Bolikowska jest neofilolożką, iberystką, metodolożką, kulturoznawczynią i doktor nauk humanistycznych. Tytuł
doktora uzyskała na University of Maryland
(USA). Przez blisko 10 lat wykładała na uczelniach
w Stanach Zjednoczonych oraz w Meksyku.
Dla szwedzkiego Storytela prowadziła autorski podcast językowy I hear you.
Agnieszka jest też pomysłodawczynią i założycielką najbardziej przyjaznej szkoły językowej dla dorosłych Językodajni, gdzie w kameralnej atmosferze można wyzbyć się lęku przed mówieniem w języku obcym. Prowadzi Akademię Trenerów, w trakcie której szkoli licencjonowanych
trenerów Metody Sześciu Otwarć, a także warsztaty wyjazdowe i cieszące się dużą popularnością stacjonarne spotkania językowe tylko dla dorosłych.
Kocha się śmiać i czytać, lubi dobre jedzenie, jogę, spontaniczne wyprawy w nieznane i regenerujące pobyty z dala od cywilizacji.
Agnieszka właśnie wydała książkę ,,Jak wreszcie zacząć mówić w języku obcym? Dla wszystkich, którzy stracili nadzieję”, to koło ratunkowe dla tych, którzy od wielu lat próbują się nauczyć języka obcego. To poradnik o tym, jak pozbyć się wstydu przed mówieniem i popełnianiem błędów.
Dzięki tej książce poznasz doświadczenia innych ludzi w przełamywaniu
wewnętrznych blokad, a co najważniejsze – zagłębisz się
w autorską metodę uczenia dorosłych 6 ‘o’ Method®, opatentowaną
w krajach Unii Europejskiej.
A także:
• odczarujesz języki obce
• przestaniesz traktować język jako zbiór sztywnych
zasad gramatycznych
• znajdziesz dobrego nauczyciela i native speakera
• pokonasz bariery językowe
• wykorzystasz swoją wiedzę w praktyce
• odkryjesz, jaką rolę w uczeniu języka odgrywa…gotowanie.
Rozmawiamy:
- o jej życiu na emigracji,
- o tworzeniu metody 6 ‘o’ Method®,
- o tym, które przekonania dotyczące nauki języków obcych są według niej najbardziej szkodliwe,
- o tym dla kogo założyła Językodajnię.



Przydatne linki:
Strona Językodajni – jezykodajnia.pl
Fanpage na Facebook’u – językodajnia
Link do przedsprzedaży książki – Jak wreszcie zacząć mówić w języku obcym?

Muzyka:
Jam Morgan Jazz Cafe
LINK:https://taketones.com/track/jazz-cafe
FREE CC LICENSE
Podcast: Play in new window | Download
Subscribe: RSS
Najtrudniejszym doświadczeniem była chyba pierwsza rozmowa w języku angielskim. Jestem pewna, że w rzeczywistości strzeliłam więcej byków niż teraz pamiętam. Wiadomo, wcześniej rozmawiało się z nauczycielami w szkole, jednak wtedy mówiło się nieznane słówko w języku polskim i w sekundę otrzymywało się odpowiedź, po czym swobodnie kontynuowało się swój wywód wracając do języka obcego… No a tutaj było z lekka inaczej. Ten pierwszy “poważny” i tak stresujący kontakt był z osobami, które były z obcych krajów, stąd też nie mogłam urozmaicić swojej wypowiedzi o język polski. Nie miałam nauczycielki, która podpowiedziałaby mi, co mam teraz powiedzieć. Nigdy nie zapomnę, jak zamiast powiedzieć wtedy, że mam 12 lat, przedstawiłam się jako 20 latka… No bo co, przecież obie liczby z dwójką. I w pierwszej klasie podstawówki nie uczyli mnie jak powiedzieć, że mam 12 lat, prawda? Wtedy bogiem był dla mnie ten, który w biegu potrafił je odróżnić. Czasem zastanawiam się, co by było, gdyby zamiast tej Grażynki czy innej Petroneli (bez urazy dla posiadaczek tych imion) posługującej się “polingliszem” uczyły naprawdę osoby kompetentne i doświadczone, i to uczyły faktycznie jak JĘZYKA, a nie po prostu przedmiotu w szkole…. Wiadomo, przejęzyczenia się zdarzają, kwestia to mieć dystans, jestem chyba idealnym przykładem 🙂 jednak problem i bariera nadal jest, mimo że dopiero zaczęłam się uczyć kolejnego języka. Pozostaje życzyć mi powodzenia.
Dziękuję, że się tym podzieliłaś i kibicuję Twojej dalszej nauce 🙂
Moje najtrudniejsze doświadczenia zawsze wiązały się z tematem – mówienia. Słuchanie, pisane, czytanie nigdy nie stanowiło większego problemu.
Moje najtrudniejsze doświadczenie było ponad kilkanaście lat temu, kiedy tak się zestresowałam podczas spotkania towarzyskiego, że po prostu “dukałam” po angielsku i przepraszałam za mój język i akcent. Zamiast wyluzować i cieszyć się chwilą, czasem, egzotyką sytuacji.
Kasiu, to doświadczenie, które też podzielam 🙂 Dziękuję, że napisałaś i się tym podzieliłaś 🙂
Ja krótko.
Ponad dwadzieścia lat temu poleciałem do USA i następnego dnia chciałem wracać. Nie to, że nie podobały mi się stany… Czułem olbrzymi dyskomfort wywołany barierą komunikacyjną.
Na szczęście amerykanie są niemożliwi. Pocieszając mówili, że idzie mi swietnie, bo oni po polsku to tylko „kielbasa” potrafią powiedzieć ?
Smutne, że do dziś progres w tej dziedzinie jest żenujący ?
Dziękuję, że się tym podzieliłeś i zgadzam się, że jest to smutne.
Człowiek ma już sporo lat na karku a tym samym wiele lat nauki angielskiego, na zajęciach swobodnie rozmawia na każdy temat i zastanawia się po co w takim razie nauka ale przychodzi do praktyki w życiu i …nie potrafi z siebie wydobyć sensownego zdania, duka, wydaje mu się, że rozumie ale nie rozumie i wtedy pojawia się frustracja ale też motywacja do kolejnej lekcji:)
Dziękuję, że się tym podzieliłaś 🙂
Moim najtrudniejszym doświadczeniem związanym z nauką języka obcego były jedne z zajęć z lektoratu języka niemieckiego jeszcze w czasach studenckich, na których pojawiłem się tylko ja i wykładowca, i to do tego wykładowca w zastępstwie. A, że był to, niestety już dzisiaj świętej pamięci, wspaniały wykładowca akademicki Alojzy Twardecki, którego historia życia jest bardzo poruszająca (jako małe dziecko w trakcie II Wojny Światowej został zabrany matce i trafił do niemieckiej rodziny, a do Polski powrócił już prawie jako dorosły człowiek, odzyskując utraconą polskość) spotkanie z nim było niesamowitym przeżyciem. Ta niespełna godzina rozmowy w języku niemieckim (choć z mojej strony trudno to było nazwać konwersacją) dała mi więcej niż lata nauki języka niemieckiego w szkole średniej. Swoim podejściem do studenta potrafił spowodować, że strach przed mówieniem w obcym języku mijał bezpowrotnie. Szkoda, że wtedy były to tylko jedne takie zajęcia w czasie studenckiej nauki. Z pozoru zapowiadająca się na najtrudniejszą lekcja języka niemieckiego okazała się tą najmilej wspominaną po latach.
Wow! Niesamowite doświadczenie! Dziękuję, że się nim podzieliłeś 🙂
Pisanie to jeszcze jak Cię mogę, ale mówienie po angielsku? W moim wykonaniu właściwie nie istnieje. Pierwsze i zarazem ostatnie zdanie to takie, w którym informuję, że dużo rozumiem, ale nie wiem jak odpowiedzieć. Okropne, od razu czuje jak się palę ze wstydu no bo co można na to odpowiedzieć? Na samą myśl o tym, że mam w pracy zadzwonić i mówić po angielsku robi mi się słabo, a niestety nie uniknę tego całkowicie.